Pogoda dopisuje i skoro mam chwilę czasu i chęci to postanowiłam, że skleję kilka słów razem i przedstawię Wam moje ostatnio ulubione odżywki do włosów. O całym moim włosowym rytuale napiszę w osobnym poście. Dodatkowo mam 2 odkrycia ostatnich miesięcy, dzięki którym moje włosy są przepiękne, ale to też temat na osobny post :)
Przejdę do rzeczy. Dwie odżywki moje ulubione z Garniera. Pierwsza to chyba wszystkim dobrze znany Garnier Ultra Doux Odżywka pielęgnacyjna z olejkiem z awokado i masłem karite.
Można ją znaleźć chyba w każdej drogerii, kosztuje około 8 zł. Często też ją można spotkać w Biedronce i tam kosztuje około 6 zł.
Odżywka jest rzadka, dlatego gdy włosy zawinę w koczka ślimaczka zakładam foliowy czepek na głowę, żeby nic nie uciekło :) Już nawet po kilku minutach czuć, że włosy są gładkie i 'wylewają' się z rąk. Działa świetnie na moje wysoko porowate włosy, po wyschnięciu przepięknie pachną, ale przede wszystkim są bardzo gładkie, miękkie i nie plączą się.
Dlatego też, że moje włosy nie lubią monotonii to lubię testować nowości czy inne odżywki, skusiłam się kiedyś na kolejną odżywkę i to ze względu na zapach. Chodzi tutaj o kolejnego ulubieńca czyli Garnier Fructis Odżywka wzmacniająca Gęste i zachwycające.
Czy takie gęste to nie wiem, u mnie się pod tym względem nic nie zmieniło, ale włosy na pewno są 'ogarnięte' w tym sensie, że nie plączą się i prawie żaden włos nie odstaje od reszty i nie denerwuje mnie, dlatego to mój ulubieniec. O to mi chodzi, żeby włosy były gładkie i nie szalały swawolnie jak afro :)
Nie, włosów nie jest więcej, ta odżywka to nie 8 cud świata, ale dla zróżnicowania swojej pielęgnacji jest świetna :)
Co do kolejnych postów to mam już w planie mój włosowy rytuał i kilka nowości. Stay tuned ! :)