poniedziałek, 25 stycznia 2016

'Nie mierz innych swoją miarą' / Golden Rose Dream Lips Lipliner


   Mówią, że poniedziałki są najgorszym dniem tygodnia. Ja mój dzisiejszy poniedziałek zaczęłam od rzucenia mojej dotychczasowej pracy. Teraz nadrabiam zaległości na youtubie z ciepłą herbatą w ręku. To jest zdecydowanie dobry poniedziałek. A wiecie dlaczego ? Bo zostawiłam coś za sobą co nie pasowało do mnie i nie napawało mnie dobrą energią, to nie było TO. Mam chwilę czasu na odpoczynek zanim zacznę coś nowego. Wam polecam kanał Szusz, która bardzo motywuje do działania, ja powiem jedynie, że nauczyłam się czegoś nowego (tytuł posta) i teraz więcej czasu będę poświęcać sobie, bo w życiu trzeba patrzeć na siebie i swoich bliskich. Egoizm w stonowanych dawkach jest extra ! Życie mamy jedno, trzeba je wykorzystać w pełni :) W drodze do mnie jest nawet spora ilość kosmetyków i jeszcze wiele mam do zamówienia, więc na pewno coś się będzie działo i to mnie bardzo cieszy i motywuje do dalszego działania. 


   Przejdźmy do sedna dzisiejszej sprawy czyli konturówek z Golden Rose Dream Lips. Cena takiego jednego cudeńka to 6,30 zł w sklepie producenta >klik<. Produktu w kredce mamy 1,4 g, jest to kredka nieautomatyczna ( mój sposób na wyciśnięcie produktu w prosty sposób bez strugania w poprzedniej recenzji Golden Rose ). 


   Jako, że jeszcze nie jestem jakąś wielką fanką malowania ust ( ledwo czasem wspomni mi się pomadka ochronna ) to wybrałam stonowane kolory by się bardziej do nich przekonać. Jestem w posiadaniu numerów 512 i 521. To ciemne i brudne róże. Do wyboru w sklepie macie klasyczne nudziaki i czerwienie, ale także barbie róże czy bardzo ciemne burgundy i kolory wina. 



   
   Ze strony producenta wiemy, że konturówki są bardzo trwałe i wodoodporne. Ja mogę powiedzieć, że są całkowicie matowe i mocno napigmentowane. 


   Tak prezentują się kolorki na skórze. Następnym razem muszę w końcu zrobić zdjęcia jak prezentują się na ustach :D 
   Może przejdę do najważniejszego. Mimo iż są to konturówki ja używam ich na całe usta. Ciężko na początku mi się z nimi pracowało, ale potem miękną pod wpływem ciepła, mimo wszystko by tak tępo mi się ich nie nakładało daje troszkę balsamu na usta, żeby to płasko nie wyglądało. Dzięki wysokiej pigmentacji szybko maluje się nimi usta, a kolor bardzo długo sie utrzymuje na ustach. Przez to, że są całkowicie matowe ich trwałość jest dłuższa niż w przypadku Matte Crayon. Więc Matte Crayon można używać na co dzień, a Dream Lips Lipliner na większe wyjścia jeśli chodzi o trwałość :)  


   Podsumowując - bierzcie nie patrzcie na nic, wbijajcie na stronkę GR, wybierzcie kolor i nie zastanawiajcie się :D Nawet jak często nie malujecie ust jak ja kiedyś to dzięki tym kredkom polubicie. Za taką cenę taka trwałość i pigmentacja to rewelacja! 
Dzięki, cześć !

poniedziałek, 18 stycznia 2016

L'Biotica Biovax maseczka BAMBUS & OLEJ AVOCADO

   Witajcie po krótkiej przerwie. Tak, dla mnie czas minął bardzo szybko, mrugnęłam i już jest po świętach, po Nowym Roku i już jest prawie końcówka stycznia. Że kiedy niby to się stało ?! Pominę wszystkie życzliwości związane z minionymi zdarzeniami. Powiem tylko, że jest dobrze fest i oby tak dalej :) 


   Przejdę do sedna dzisiejszego posta czyli do nowego ulubieńca moich włosów czyli maseczka Biovax Bambus i Olej Awokado. Maseczka mieści się w tradycyjnym dla Biovaxa opakowaniu o pojemności 250 ml, na oficjalnym sklepie L'Biotici możecie ją kupić w cenie 16,70 zł >tutaj<.


   Opakowanie samo w sobie przyciąga uwagę zielono złotym opakowaniem. Zadaniem maski jest wzmocnienie, nawilżenie i wygładzenie włosów oraz zagęszczenie ich, ale także nadanie im blasku. To jest tylko kilka z wielu zadań tego produktu. 

Aksamitna, luksusowa konsystencja maseczki sprawia, że aplikacja preparatu jest niezwykle przyjemnym doznaniem, sam zaś produkt – wyjątkowo wydajny. Nie spływa z włosów.


   


   
   Maseczka jest gęsta, ma lekko zielonkawy kolor, ale przede wszystkim jej zapach - jest bardzo 'naturalny'. Kiedy mam ją na włosach czuję się jakbym stała w środku lasu deszczowego. 



   Produkt przez to, że jest gęsty jest też bardzo wydajny, dla moich gęstych i długich włosów to duży atut. 

   Przejdę do najważniejszego czyli jak maska zadziałała na moich wysoko porowatych, falowanych włosach. Po stosowaniu tej maski moje włosy stały sie przede wszystkim gładsze oraz bardziej sprężyste i lśniące. Dzięki temu ta nowość trafia prosto do moich ulubieńców i z całego serca mogę ją Wam polecić.  

Poniżej pokazuję zdjęcia opakowania oraz składu maski, dla ciekawskich więcej informacji jest też na stronie sklepu L'Biotici. 




  Dziękuję za przeczytanie :)